Barokowa, drewniana kapliczka świętego Antoniego znajdująca się w Łodzi-Łagiewnikach, to jedna z dwóch kapliczek, jaka zachowała się do dzisiejszych czasów, a należała do zespołu franciszkańskich kaplic łagiewnickich, który liczył sześć obiektów.
Łagiewniki – miejsce pielgrzymek
Łagiewniki od XVII wieku były miejscem regularnych pielgrzymek, a także wycieczek mieszkańców miasta. Łodzianie tłumnie nie tylko w niedziele, ale i w święta, w szczególności w Zielone Świątki, przychodzili pod słynny obraz św. Antoniego. Niegdyś miejsce było własnością Jerzego z Bełdowa, który pod swoją pieczą miał jeszcze 11 innych włości. Uchodził za człowieka możnego, ale i niekiedy okrutnego, bezwzględnego. Takie zachowanie pana skończyło się wraz ze śmiercią chłopa skazanego na karę chłosty, za przewinienie w postaci kradzieży karpi. Sumienie Bełdowskiego gryzło, bo chłop chłosty nie przeżył, ale i sam pan zmarł mając przykre widzenia. Jego córka wraz z zięciem Samuelem z Żelaznej – Żeleskim, Łagiewniki otrzymali od teścia, a historię tę potraktowali jako tzw. palec boży.
Ponoć Żeleski usłyszał od ducha pokutującego Bełdowskiego słowa: „Jestem duchem dawniejszego dziedzica tych majętności, cierpię męki czyśćcowe i wielka łaska Boska nade mną, że nie zostałem potępiony, a to osobliwie za to, że jednego razu gdy łowiono ryby w stawie, tym, co jest za dworem, spostrzegłem, że chłop ukradł karpia. Rankorem uwiedziony kazałem chłopa kijami bić, którego lubi nie zabito na miejscu, wskórania jednak na zdrowiu nie miał i wkrótce umarł… „
Żeleski długo nie czekając sprowadził ojców reformatorów z Lutomierska i Brzezin, do Łagiewnik. Ci zaś poświęcili dwór, a następnie odprawili mszę za Bełdowskiego. Po jednej z niedzielnych mszy, jeden z księży zaproponował, by wznieść kaplicę św. Antoniego, na co przystał Żeleski i obiecał to uczynić, ale nie spełnił ów obietnicy. Łagiewniki po wielu latach zostały zniszczone przez pomór na ludzi i bydło, co Żeleski przypisywał czarom. Każdą podejrzaną osobę o magiczne czyny, torturował i topił. Złagodniał dopiero po namowach swojego krewnego – Kacpra z Remiszowic – Stokowskiego.
Wzniesienie kaplicy św. Antoniego
Żeleski z czasem sprowadził cieślę z okolicy, by ten wybudował młyn. Bogobojny cieśla Jerzy nie mógł znieść jednak traktowania Żeleskiego, który miał wysokie wymagania, a za nawet najdrobniejsze niedociągnięcia surowo karał cieślę. Cieśla Jerzy z czasem zaczął się modlić do św. Antoniego, aż ten w końcu mu się objawił. Widzenia doznał także Mateusz – czeladnik cieśli, a później sam Żeleski. 1676 rok przyniósł szybko rozchodząca się wieść o objawieniach i zaczęli przybywać wszyscy ludzie, by gorąco się modlić. Żeleski ostatecznie wybrał się na Jasną Górę, by potwierdzić swoje widzenie i ślubował wzniesienie kaplicy św. Antoniego w miejscu, w którym doszło do objawienia. Niedługo później w miejscu tym powstała świątynia, a w niej jako kapelan zaczął swoją działalność ksiądz Konstanty Plichta, franciszkanin z Piotrkowa. Do dziś pielgrzymi licznie przybywają do kapliczki św. Antoniego, wierząc w cudowną moc płynącej tutaj, krystalicznie czystej wody.
0 komentarzy